Do zbioru "Ballad i romansów" Adama Mickiewicza nawiązuje wiele utworów, wśród których wyróżniamy balladę o takim samym tytule- "Ballady i romanse" Władysława Broniewskiego. Utwór ten nawiązuje do "Romantyczności" Mickiewicza- oba zaczynają się tak samo: " Słuchaj dzieweczko! -Ona nie słucha- To dzień biały! To miasteczko!" Słuchaj, dzieweczko! - Ona nie słucha - To dzień biały! to miasteczko! Przy tobie nie ma żywego ducha. Co tam wkoło siebie chwytasz? Kogo wołasz, z kim się witasz? - Ona nie słucha. - Aparat słuchowy wypadł jej z ucha. Centrum Kultury w Tuczępach, Gminna Biblioteka Publiczna w Tuczępach i Zespół Placówek Oświatowych w Nizinach zaprosili miłośników literatury do czytania Srednio Zaawansowany podcast on demand - Osoby, robiące niebanalne rzeczy po godzinach, opowiadają o tym, jak zacząć i szybko przejść z poziomu podstawowego do średnio zaawansowanego. Prowadzi: Kamil Bąbel, autor bloga sredniozaawansowany.pl. 🦋InternationalHealthcarePartner🦋ProgramyMiędzynarodowychUbezpieczeńZdrowotnych🦋MediSkyInternational🦋MediHelpInternational👃 MyFragrantStories🏺🤯 Drżę cały, kiedy bają o tem starce. I strach wspominać przed nocą. Nieraz śród wody gwar, jakoby w mieście, Ogień i dym bucha gęsty, I zgiełk walczących, i wrzaski niewieście, I dzwonów gwałt, i zbrój chrzęsty. Nagle dym spada, hałas się uśmierza, Na brzegach tylko szum jodły, W wodach gadanie cichego pacierza. Biblioteka Zespołu Szkół Gastronomicznych i Hotelarskich Chełm, Chełm. 894 likes · 9 talking about this. Edukacyjna strona promująca działalność biblioteki i jej zbiory. 3pTlhS1. Methinks, I see... Where? - In my mind's eyes. Shakespeare Zdaje mi się, że widzę... gdzie? Przed oczyma duszy mojej. - Ona nie słucha - To dzień biały! to miasteczko! Przy tobie nie ma żywego ducha. Co tam wkoło siebie chwytasz? Kogo wołasz, z kim się witasz? - Ona nie słucha. - To jak martwa opoka Nie zwróci w stronę oka, To strzela wkoło oczyma, To się łzami zaleje; Coś niby chwyta, coś niby trzyma; Rozpłacze się i zaśmieje. "Tyżeś to w nocy? to ty, Jasieńku! Ach! i po śmierci kocha! Tutaj, tutaj, pomaleńku, Czasem usłyszy macocha! Niech sobie słyszy, już nie ma ciebie! Już po twoim pogrzebie! Ty już umarłeś? Ach! ja się boję! Czego się boję mego Jasieńka? Ach, to on! lica twoje, oczki twoje! Twoja biała sukienka! I sam ty biały jak chusta, Zimny, jakie zimne dłonie! Tutaj połóż, tu na łonie, Przyciśnij mnie, do ust usta! Ach, jak tam zimno musi być w grobie! Umarłeś! tak, dwa lata! Weź mię, ja umrę przy tobie, Nie lubię świata. Źle mnie w złych ludzi tłumie, Płaczę, a oni szydzą; Mówię, nikt nie rozumie; Widzę, oni nie widzą! Śród dnia przyjdź kiedy... To może we śnie? Nie, nie... trzymam ciebie w ręku. Gdzie znikasz, gdzie, mój Jasieńku! Jeszcze wcześnie, jeszcze wcześnie! Mój Boże! kur się odzywa, Zorza błyska w okienku. Gdzie znikłeś? ach! stój, Jasieńku! Ja nieszczęśliwa". Tak się dziewczyna z kochankiem pieści, Bieży za nim, krzyczy, pada; Na ten upadek, na głos boleści Skupia się ludzi gromada. "Mówcie pacierze! - krzyczy prostota - Tu jego dusza być musi. Jasio być musi przy swej Karusi, On ją kochał za żywota!" I ja to słyszę, i ja tak wierzę, Płaczę i mówię pacierze. "Słuchaj, dzieweczko!" - krzyknie śród zgiełku Starzec, i na lud zawoła: "Ufajcie memu oku i szkiełku, Nic tu nie widzę dokoła. Duchy karczemnej tworem gawiedzi, W głupstwa wywarzone kuźni. Dziewczyna duby smalone bredzi, A gmin rozumowi bluźni". "Dziewczyna czuje, - odpowiadam skromnie - A gawiedź wierzy głęboko; Czucie i wiara silniej mówi do mnie Niż mędrca szkiełko i oko. Martwe znasz prawdy, nieznane dla ludu, Widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce. Nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu! Miej serce i patrzaj w serce!" Untitled a guest Nov 7th, 2017 117 Never Not a member of Pastebin yet? Sign Up, it unlocks many cool features! Słuchaj dzieweczko! — Ona nie słucha. — To dzień biały! to miasteczko! Przy tobie nie ma żywego ducha, Co tam wkoło siebie chwytasz? Kogo wołasz, z kim się witasz? — Ona nie słucha. — To jak martwa opoka Nie zwróci w stronę oka, To strzela wkoło oczyma, To się łzami zaleje, Coś niby chwyta, coś niby trzyma, Rozpłacze się i zaśmieje. — „Tyżeś to w nocy? to ty Jasieńku! Ach! i po śmierci kocha! Tutaj, tutaj, pomaleńku, Czasem usłyszy macocha!… Niech sobie słyszy… już nie ma ciebie, Już po twoim pogrzebie! Ty już umarłeś? Ach! ja się boję!… Czego się boję mego Jasieńka? Ach, to on! lica twoje, oczki twoje! Twoja biała sukienka! I sam ty biały jak chusta, Zimny… jakie zimne dłonie! Tutaj połóż, tu na łonie, Przyciśnij mnie, do ust usta!… Ach, jak tam zimno musi być w grobie! Umarłeś, tak, dwa lata! Weź mię, ja umrę przy tobie, Nie lubię świata. Źle mnie w złych ludzi tłumie: Płaczę, a oni szydzą; Mówię, nikt nie rozumie: Widzę, oni nie widzą! Śród dnia przyjdź kiedy… To może we śnie? Nie, nie… trzymam ciebie w ręku, Gdzie znikasz, gdzie mój Jasieńku? Jeszcze wcześnie, jeszcze wcześnie! Mój Boże! kur się odzywa, Zorza błyska w okienku. Gdzie znikłeś! ach! stój Jasieńku! Ja nieszczęśliwa!” — Tak się dziewczyna z kochankiem pieści, Bieży za nim, krzyczy, pada; Na ten upadek, na krzyk boleści, Skupia się ludzi gromada. „Mówcie pacierze! — krzyczy prostota — Tu jego dusza być musi. Jasio być musi przy swej Karusi, On ją kochał za żywota!” I ja to słyszę, i ja tak wierzę, Płaczę i mówię pacierze. — „Słuchaj dzieweczko!” — krzyknie śród zgiełku Starzec, i na lud zawoła: „Ufajcie memu oku i szkiełku, Nic tu nie widzę dokoła. — Duchy karczemnej tworem gawiedzi, W głupstwa wywarzone kuźni; Dziewczyna duby smalone bredzi, A gmin rozumowi bluźni”. „Dziewczyna czuje, — odpowiadam skromnie — A gawiedź wierzy głęboko: Czucie i wiara silniej mówi do mnie, Niż mędrca szkiełko i oko. Martwe znasz prawdy, nieznane dla ludu, Widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce; Nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu! Miej serce i patrzaj w serce!” RAW Paste Data Copied Spis treści Mądrość: 1 Miłość romantyczna: 1 Miłość silniejsza niż śmierć: 1 Szaleniec: 1 Ballady i romanseRomantyczność Methinks, I see… Where? — In my mind's eyes. Zdaje mi się, że widzę… Gdzie? Przed oczyma duszy mojej. Shakespeare[1] 1 — Ona nie słucha. — To dzień biały! to miasteczko! Przy tobie nie ma żywego ducha, 5Co tam wkoło siebie chwytasz? Kogo wołasz, z kim się witasz? — Ona nie słucha. — To jak martwa opoka Nie zwróci w stronę oka, 10To strzela wkoło oczyma, To się łzami zaleje, Coś niby chwyta, coś niby trzyma, Rozpłacze się i zaśmieje. — „Tyżeś to w nocy? to ty Jasieńku! 15Ach! i po śmierci kocha! Tutaj, tutaj, pomaleńku, Czasem[2] usłyszy macocha!… Niech sobie słyszy… już nie ma ciebie, Już po twoim pogrzebie! 20Ty już umarłeś? Ach! ja się boję!… Czego się boję mego Jasieńka? Ach, to on! lica twoje, oczki twoje! Twoja biała sukienka! I sam ty biały jak chusta, 25Zimny… jakie zimne dłonie! Tutaj połóż, tu na łonie, Przyciśnij mnie, do ust usta!… Ach, jak tam zimno musi być w grobie! Umarłeś, tak, dwa lata! 30Weź mię, ja umrę przy tobie, Nie lubię świata. Źle mnie w złych ludzi tłumie: Płaczę, a oni szydzą; Mówię, nikt nie rozumie: 35Widzę, oni nie widzą! Śród dnia przyjdź kiedy… To może we śnie? Nie, nie… trzymam ciebie w ręku, Gdzie znikasz, gdzie mój Jasieńku? Jeszcze wcześnie, jeszcze wcześnie! 40Mój Boże! kur się odzywa[3], Zorza błyska w okienku. Gdzie znikłeś! ach! stój Jasieńku! Ja nieszczęśliwa!” — Tak się dziewczyna z kochankiem pieści, 45Bieży za nim, krzyczy, pada; Na ten upadek, na krzyk boleści, Skupia się ludzi gromada. „Mówcie pacierze! — krzyczy prostota — Tu jego dusza być musi. 50Jasio być musi przy swej Karusi, On ją kochał za żywota!” I ja to słyszę, i ja tak wierzę, Płaczę i mówię pacierze. Mądrość— „Słuchaj dzieweczko!” — krzyknie śród zgiełku 55Starzec, i na lud zawoła: „Ufajcie memu oku i szkiełku, Nic tu nie widzę dokoła. — Duchy karczemnej tworem gawiedzi, W głupstwa wywarzone kuźni[4]; 60Dziewczyna duby smalone[5] bredzi, A gmin rozumowi bluźni”. „Dziewczyna czuje, — odpowiadam skromnie — A gawiedź wierzy głęboko: Czucie i wiara silniej mówi do mnie, 65Niż mędrca szkiełko i oko. Martwe znasz prawdy, nieznane dla ludu, Widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce; Nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu! Miej serce i patrzaj w serce!” Analiza i interpretacja ballady Adama Mickiewicza „Romantyczność”. Poznaj informacje o epoce romantyzmu i biografię poety w Wikipedii. tekst interpretacja Słuchaj, dzieweczko! – Ona nie słucha – To dzień biały! to miasteczko! Przy tobie nie ma żywego ducha. Co tam wkoło siebie chwytasz? Kogo wołasz, z kim się witasz? – Ona nie słucha. Zdaje mi się, że widzę… gdzie? Przed oczyma duszy mojej. Mottem wiersza jest cytat z dzieła Szekspira. Stanowi ono wprowadzenie do treści ballady. Wskazuje na to, iż można lub nawet należy patrzeć ma świat także oczami duszy. Jak to rozumieć? Oświecenie nie uznawało pojęć metafizycznych, odrzucało wiarę i pojęcia z nią związane, a zatem także pojęcie „duszy”. Dla Mickiewicza i romantyków metafizyka stała się najważniejszą sferą życia. Młodzież miała już dość świata zamkniętego w rygorach – rozumu i nauki (racjonalizmu). Wiersz rozpoczyna dialog podmiotu (narratora) z dziewczyną. Bohaterką jest Karusia (zdrobnienie od Karolina), która na oczach tłumu rozmawia z kimś, kogoś chwyta, woła i wita się z niewidoczną dla ludzi osobą – z duchem. Nie słucha nikogo, kto próbuje do niej mówić. Strzela wkoło oczyma – rozgląda się, raz śmieje się, innym razem płacze, a następnie mówi. „Tyżeś to w nocy?” – w tej strofie dziewczyna rozmawia z ukochanym Jasiem. Jest to duch jej byłego chłopca. Kocha ją także po śmierci i do niej przychodzi. Karusia boi się, iż macocha ich zobaczy. Po chwili jednak ignoruje to i patrzy na chłopca, rozpoznając jego twarz i oczy, a także szaty (sukienka). Ukochany jest blady i zimny. Karusia chciałaby ogrzać jego dłonie i przytula je do siebie. Rozczula się nad nim, rozważając nad tym, jak w grobie musi być zimno. Chłopiec od dwóch lat nie żyje i ona też ma dosyć świata. Chciałaby, aby on zabrał ją ze sobą. Czuje się źle wśród ludzi, którzy drwią z niej, bo nie widzą tego, co ona widzi. Prosi następnie Janka, by przyszedł do niej jeszcze w ciągu dnia lub w nocy. Duch znika, gdy pieje kur, dając sygnał, iż wschodzi słońce. Po rozmowie Karusi z Jankiem poeta obserwując wydarzenia, opisuje reakcję tłumu na zachowanie dziewczyny. Krzyczą oni, że duch chłopca jest wśród nich i dziewczyna go widzi. Kochał ją za życia i teraz odwiedza ukochaną. Wierzą w to, co ona mówi. Ujawniający się poeta („I ja to słyszę…”) opowiada się za dziewczyną, płacze i modli się razem z nią. Wówczas słyszymy głos starca – symbolizuje on człowieka starszego pokolenia, ludzi oświecenie – krzyczy on na wszystkich i krytykuje. Symbolem przemijającej epoki są szkiełko i oko – racjonalizmu i empiryzmu. Nie widzi ducha Jasia i dlatego też podważa słowa, ale też uczucia ludzkie. Oskarża Karusię o bredzenie, gadanie głupot. Określenie „duby smalone” to związek frazeologiczny oznaczający: mówić głupoty. Duby, dubiel w języku staropolskim oznaczał głupoty, głupca i prawdopodobnie pochodzi z języka niemieckiego. Wyraz „gawiedź” to staropolskie określenie tłumu, pospólstwa. Starzec oskarża tłum o bluźnierstwa wobec rozumu, czyli postępowanie głupie czy nierozsądne. Głos zabiera poeta i oświadcza, iż „czucie i wiara” silniej przemawia do niego. Czucie i wiara to symbole epoki romantycznej pełnej wiary odrzucanej przez oświecenie – zob. artykuł o romantyzmie. Mają one większe znaczenie dla poety niż szkiełko i oko, ponieważ człowiek nie żyje tylko rozumem, ale także uczuciami, potrafi korzystać ze swojej wyobraźni – do łamania tego, co rozum nie złamie namawia Mickiewicz swoich rówieśników w (zob.) Odzie do młodości. Oskarża starca, iż zna „martwe prawdy” – w przeciwieństwie do „prawd żywych” martwe symbolizują racjonalizm oświeceniowy, są pozbawione uczuć. Kto zna tylko prawdy martwe, czyli kieruje się w życiu wyłącznie w rozumem, ten nie może spodziewać się w życiu żadnych cudów. Ostatni wers ballady to jednocześnie hasło epoki” Miej serce i patrzaj w serce”. Oznacza ono, iż w życiu należy kierować się także uczuciami, bowiem nie wszystko można wyjaśniać racjonalnie. -To jak martwa opoka Nie zwróci w stronę oka, To strzela wkoło oczyma, To się łzami zaleje; Coś niby chwyta, coś niby trzyma; Rozpłacze się i zaśmieje. „Tyżeś to w nocy? to ty, Jasieńku! Ach! i po śmierci kocha! Tutaj, tutaj, pomaleńku, Czasem usłyszy macocha! Niech sobie słyszy, już nie ma ciebie! Już po twoim pogrzebie! Ty już umarłeś? Ach! ja się boję! Czego się boję mego Jasieńka? Ach, to on! lica twoje, oczki twoje! Twoja biała sukienka! I sam ty biały jak chusta, Zimny, jakie zimne dłonie! Tutaj połóż, tu na łonie, Przyciśnij mnie, do ust usta! Ach, jak tam zimno musi być w grobie! Umarłeś! tak, dwa lata! Weź mię, ja umrę przy tobie, Nie lubię świata. Źle mnie w złych ludzi tłumie, Płaczę, a oni szydzą; Mówię, nikt nie rozumie; Widzę, oni nie widzą! Śród dnia przyjdź kiedy… To może we śnie? Nie, nie… trzymam ciebie w ręku. Gdzie znikasz, gdzie, mój Jasieńku! Jeszcze wcześnie, jeszcze wcześnie! Mój Boże! kur się odzywa, Zorza błyska w okienku. Gdzie znikłeś? ach! stój, Jasieńku! Ja nieszczęśliwa”. Tak się dziewczyna z kochankiem pieści, Bieży za nim, krzyczy, pada; Na ten upadek, na głos boleści Skupia się ludzi gromada. „Mówcie pacierze! – krzyczy prostota – Tu jego dusza być musi. Jasio być musi przy swej Karusi, On ją kochał za żywota!” I ja to słyszę, i ja tak wierzę, Płaczę i mówię pacierze. Słuchaj, dzieweczko! – krzyknie śród zgiełku Starzec, i na lud zawoła: „Ufajcie memu oku i szkiełku, Nic tu nie widzę dokoła. Duchy karczemnej tworem gawiedzi, W głupstwa wywarzone kuźni. Dziewczyna duby smalone bredzi, A gmin rozumowi bluźni. „Dziewczyna czuje, – odpowiadam skromnie – A gawiedź wierzy głęboko; Czucie i wiara silniej mówi do mnie Niż mędrca szkiełko i oko. Martwe znasz prawdy, nieznane dla ludu, Widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce. Nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu! Miej serce i patrzaj w serce!” Zadania do wykonania Interpretacja Dzięki poezji uczymy się nazywać świat, wzbogacając słownictwo i wrażliwość. Wyobraź sobie, że jesteś autorem tego wiersza i chcesz wyjaśnić kilka ważnych spraw. To będzie Twoje osobiste odczytanie ukrytych w tekście sensów. Używając pięciu zdań pojedynczych (z orzeczeniem czasownikowym) lub więcej, wyjaśnij: jaką ważną wiedzą chcesz się podzielić? Nazwij przedstawione doświadczenia, emocje i oceń czy mają pozytywny wpływ na człowieka? Które ze zdań, wersów (możesz zacytować) uważasz za najważniejsze i dlaczego? Napisz zdanie będące głównym przesłaniem całego wiersza. Przekształć je na slogan czy życiową maksymę, którą chętnie zapiszesz w swoim pamiętniku. Oceń, czy wiersz może się podobać? Uzasadnij stanowisko. Zobrazuj graficznie główną myśl za pomocą pracy plastycznej lub multimedialnej. Budowa i gramatyka Do czasów pojawienia się wiersza wolnego, utwory liryczne miały budowę regularną, rytmikę i rymy jak współczesne piosenki pop, rap, reggae i in. Nic w tym dziwnego, poezja pochodzi od pieśni i śpiewania. Określ gatunek liryki i wiersza. Zbadaj nastrój kolejnych części i całego dzieła. Wypisz pierwszy, trzeci, piąty wyraz z wiersza i określ, jakie to części mowy? Wypisz z wiersza pięć kolejnych orzeczeń czasownikowych i/lub złożonych. Z każdym ułóż po jednym zdaniu. Budowa wiersza Wiersz składa się z 15 strof (po 7, 5, 4, 6,4, 4, 4, 4, 4, 4, 4, 6, 4, 4, 4 wersy – łącznie 68 wersów). Liczba zgłosek w strofach jest różna. Występują tu rymy żeńskie przeplatane abab. Ballada jest gatunkiem synkretycznym, czyli łączącym różne rodzaje literackie. Tutaj przeważa dramat, partie dialogowe, w których wypowiadają się bohaterowie: Karusia, tłum, starzec i podmiot liryczny, a ponadto odzywa się także narrator. Nie życz nikomu tego, co Tobie niemiłe. Traktuj innych tak, jak sam byś chciał być traktowany. Życiowe inspiracje Współczesna Karusia Dla mnie dzisiaj ballada „Romantyczność” Mickiewicza to wiersz o tolerancji. Główna bohaterka dzieła jest inna niż wszystkie znane mi osoby. Podczas zajęć młodzież mówi o niej: „obłąkana” lub „psychiczna”. Wynika to z faktu, iż ludzie dość łatwo oceniają zachowanie niezrozumiałe, niestandardowe czy wychodzące poza schematy przyjętych postaw. Podobnie jak w oświeceniu XXI wiek odrzuca wiarę w duchy, nazywając je często mianem choroby psychicznej. Niezależnie od tego jednak wielu ludzi wierzy w Boga, którego nigdy nie widziało. Współczesne kino podsuwa nam często wątki fantastyczne i wiarę w obce cywilizacje. Jaka jest prawda? Czy istnieje Bóg, czy istnieją duchy lub cywilizacje pozaziemskie? Romantycy żyjący w I połowie XIX wieku wierzyli, że na życie należy patrzeć także poprzez pryzmat wyobraźni i wiary, intuicji i miłości. Buntowali się przeciwko postawie ludzi oświecenia, którzy sposób widzenia świata wytyczali racjonalizmem – nauką i doświadczeniem. Młodzi romantycy mieli tego dosyć, ponieważ dla nich człowiek to nie tylko rozum, lecz również uczucia i wyobraźnia. To dlatego w dziełach romantyków pojawiły się duchy i zjawy, postaci fantastyczne. Współczesną Karusią może być każda asertywna osoba, dziewczyna lub chłopak, która nie zgadza się na bycie elementem grupy, nie chce i nie daje się podporządkować dominującym jednostkom w klasie czy szkole, w pracy. Ma swój rozum i jest wierna własnym zasadom. Patrzący na nią z boku, uważają tego typu postawę za irracjonalną. Jest wiele dzieci w klasach szkół podstawowych, gimnazjów i szkół średnich cierpiących z tego powodu. Koleżanki i koledzy używają wobec nich obelg i epitetów, a nawet wulgaryzmów. Dlatego szkoła to bardzo okrutne miejsce na ziemi. Wystarczy być nieco innym, aby grupa przykleiła Ci łatkę: grubas, okularnik, kujon, nieuk, głupiec, wariat, chudzielec, topola i inne tego typu przezwiska powstają wówczas, gdy właśnie grupa nie chce zaakceptować inności rówieśnika. Ciężko z tym żyć. Każdemu można doprawić „gębę” (łatkę) z byle jakiego powodu i nazwać diabłem. Ludzie chcą być lepsi od innych i dlatego potrafią bardzo szybko „pluć na innych”, aby dowartościować się. To wada, chęć dominacji. Działania irracjonalne – niezrozumiałe, niekonwencjonalne – nie muszą być nazywane negatywnymi czy głupimi Na powyższym zdjęciu młodzież rozbawiona tańczy i śpiewa w niecodziennych okolicznościach. Czy zasługują na miano obłąkanych, pomimo że zachowują się irracjonalnie, taplając się w błocie? Z pewnością nie postępują w myśl kanonów, ale mimo wszystko dobrze się bawią. Zatem nie każde zachowanie, którego nie rozumiesz, nie potrafisz zdefiniować i pojąć, jest głupie i zasługuje na krytykę. Postaraj się o większą tolerancję dla innych ludzi, nie skreślaj ich i nie przypinaj łatek, nie wyzywaj i nie ośmieszaj – bo to bardzo boli. Przeszły dżdże wiosny, zbiegło skwarne lato I przykre miastu jesienne potopy, Już bruk ziębiącą obleczony szatą, Od stalnej Fryzów nie krzesany stopy. Więzieni słotą w domowej katuszy, Dziś na swobodne gdy wyjrzem powietrze, Londyński pojazd tarkotem nie głuszy Ani nas kręgi zbrojnymi rozetrze. Witaj! narodom miejskim pora błoga, Już i Niemeńców, i sąsiednich Lechów Tu szuka ciżba, tysiącami mnoga, Zbiegłych Dryjadom i Faunom uśmiechów. Tu wszystko czerstwi, weseli, zachwyca, Czy ciągnę tchnienie, co się zimnem czyści, Czy na niebieskie zmysł podniosę lica, Czyli się śnieżnej przypatruję kiści; Jedna z nich pływa w niepewnym żywiole, Druga ciężarem sporsza już osiadła; Tą wiatr poleciał stwardniałe kryć role Albo pobielić Wiliji źwierciadła. Lecz kogo sioło dzisiejsze uwięzi. Zmuszony widzieć łyse gór wiszary, Grunt dziki, knieję nagimi gałęzi Niesilną zimne podźwignąć ciężary - Taki, gdy smutna ciągnie się minuta, Wreszcie zmieniony kraj porzuca z żalem I dając chętnie Cererę za Pluta, Pędzi wóz ku nam ciężarny metalem. Tu go przyjmują gościnne podwoje, Rzeźbą i farbą odziany przybytek, Tutaj rolnicze przepomina znoje W pieszczonym gronie czarownych Charytek. Na wsi, zaledwie czarna noc rozrzednie, Każe wraz Ceres wczesny witać ranek, Tu, chociaż słońce zajmie nieba średnie, Śpię atłasowym pod cieniem firanek. Lekkie nareszcie oblókłszy nankiny, Modnej młodzieży przywoływam koło; Strojem poranne zbywamy godziny Albo rozmową bawim się wesołą. Ten, w śniący kryształ włożywszy oblicze, Wschodnim balsamem złoty kędzior pieści, Drugi stambulskie oddycha gorycze Lub pije z chińskich ziół ciągnione treści. A kiedy chwila dwunasta nadbieży, Wraz do śliskiego wstępuję powozu, Sobol lub rosmak moje barki jeży I suto zdobiąc nie dopuszcza mrozu. Na sali, orszak przywitam wybrany, Wszyscy siadają za biesiadnym stołem, W kolej szlą pełne smaków porcelany I sztucznym morzą apetyt żywiołem. Pijemy węgrzyn, mocny setnym latem, Wrą po kryształach koniaki i pącze, Płci piękna gasi pragnienie muszkatem, Co dając rzeźwość, myśli nie zaplącze. A gdy się trunkiem zaiskrzą źrenice, Dowcipne, czułe wszystkim płyną słowa, Niejeden uwdzięk zarumieni lice, Niejedna wzrokiem zapala się głowa. Nareszcie słońce zniżone zagasło, Rozsiewa mroki dobroczynna zima, Boginie dają do rozjazdu hasło, Zagrzmiały schody i już gości nié ma. Którzy są z szczęściem poufali ślepem, Pod twój znak idą, królu Faraonie. Lub zręczni lekkim wykręcać oszczepem, Pędzą po suknach wytoczone słonie. A gdy noc ciemne rozepnie zasłony I szklannym światłem błysną kamienice, Młodzież, dzień kończąc wesoło spędzony, Tysiączną sanią szlifuje ulice.

wiersz słuchaj dzieweczko ona nie słucha