Tłumaczenia w kontekście hasła "czas ucieka-do" z polskiego na angielski od Reverso Context: Więc zróbcie zakupy, bo czas ucieka-do końca marca musicie mieć zasiane nasionka!! ‘szybko mijają lata’; fraza; Dawniej były zegarki, które tykały; było słychać, jak czas ucieka. – J. Twardowski. czas. uciec związki frazeologiczne: uciekać, gdzie pieprz rośnie • przysłowia: dusza uciekła w pięty • od złego człowieka odrzynaj połę a uciekaj • robota nie zając, nie ucieknie • czas ucieka, wieczność czeka etymologia: uwagi: tłumaczenia: angielski: (1.1) escape, flee, run away, pot. skedaddle; arabski: (1.1) هرب, أبق Czas ucieka Lyrics: Nie wiesz jak jest / Nie, nie wiesz jak jest / Czas ucieka / Nie wiesz jak jest / Nie, nie wiesz jak jest / Na co czekasz / Świat jest mój, dostałem go, wykorzystuje szansę Chords: C, F, Dm, Gm. Chords for Czesław Niemen - Czas jak rzeka. Chordify is your #1 platform for chords. jak szybko czas ucieka życie płynie rzeka dlaczego tak czas ucieka dzień po dniu miesiąc po miesiącu (niedziela) 26.11.2016. Autor: poesie-de-christophe o Czas jak rzeka. Niemen. Czas jak rzeka. Marek Gaszyński Wydawnictwo: Prószyński i S-ka biografia, autobiografia, pamiętnik. 256 str. 4 godz. 16 min. Szczegóły. Kup książkę. Książka poświęcona Czesławowi Niemenowi, jednemu z najpopularniejszych piosenkarzy i twórców w historii polskiej sceny muzycznej. Autor snuje opowieść o aCG5id1. Recenzje Anna Z. Przyznam, że bardzo spodobała mi się okładka. A o autorce i jej słynnej już powieści, nota bene zekranizowanej, oczywiście wcześniej słyszałam. Dlatego kupiłam najnowszą powieść i cóż nie żałuję. Historia skupia się na trzech siostrach, które zostają w dworku przy matce, a których ojciec, pan domu przebywa na wojnie. Młode kobiety muszą pomagać w obejściu, pracach domowych do których dotychczas nie były przyzwyczajone. Jest to dla każdej z nich szkoła życia. Matka załamana sytuacją, trochę nieudolna, skupiona na sobie. Siostry - każda inna z charakteru ale też o różnym podejściu do obowiązków i życia. Podejmują niezależne decyzje, często niezgodne z wzajemnymi oczekiwaniami. Autorka najbardziej skupia się na jednej z bohaterek Klarze. Jej punkt widzenia, jej postępowanie jest tutaj najbardziej wyraźne. Wydaje się być najbardziej odpowiedzialna za majątek, najbardziej rozsądna, rezolutna. Razem z służąca Ludwisią radzą sobie w tej nieprzyjemnej wojennej rzeczywistości. Autorka pokazuje też jak statut ludzki w życiowych zawirowaniach, w obliczu niebezpieczeństwa, wojny nie ma czasem większego znaczenia. A jak wielkie znaczenie ma z kolei ludzka życzliwość, pomoc, bezinteresowność i chęć współpracy. Grabowska pokazuje jak wszyscy jesteśmy równi w sytuacjach zagrażających życiu. Pokazuje jak ważna jest mądrość ludowa, korzystanie z natury i czerpanie z jej dóbr. A w tych zawirowaniach, biedzie, wojnie jest i czas na uczucie, miłość, przyjaźń walkę do końca. Amelia, Klara i Róża piszą swoją ciekawą historię i coś mi się wydaje że mógłby powstać ciąg dalszy... Eliza J. Ałbena Grabowska ma niesamowity talent do pisania. Najpierw "Stulecie Winnych" a teraz "Rzeki płyną jak chcą". Jej książki czyta się nie tyle szybko, co niesamowicie przyjemnie. Tym razem poznałam rodzinę Terechowiczów : matkę i trzy siostry. Ojciec, głowa rodziny wyruszył na front i wszelki słuch po nim zaginął. Czytając niemalże stałam obok bohaterów i razem z nimi przeżywałam troski i smutki, a także radości. Całkowicie rozumiałam emocje jakie im towarzyszyły. Bardzo poruszająca propozycja. Asia J. Nie wiem jak to jest ale kolejny raz Ałbena ujęła mnie za serce. Bohaterzy (no a przede wszystkim bohaterki) jej nowej książki są tak prawdziwe, że aż można by napisać, są do bólu namacalne. Trzy siostry: Klara, Róża i Amelia żyją beztroskim życiem, do czasu. Rodzinna tragedia sprawia, że każda z nich w inny sposób radzi sobie z tym co je spotkało. Rzeki płyną jak chcą zabrała mnie w piękną podróż, opisaną we wspaniały sposób. Iwona H. Książka o czasach wojny i o tym jak gwałtownie życie się wtedy zmieniło. Trzy siostry kompletnie różne od siebie, podejmują różne ścieżki w tym trudnym czasie. Mnie zachwyciła w pełni. uwielbiam książki które dzieją się w tych czasach. Postacie barwne, nie nudne i człowiek zdecydowanie jest w stanie je wszystkie polubić i się do nich przywiązać. Jeśli ktoś lubi książki w takim stylu to na pewno się mu spodoba!! PachnaceStrony Autorka bestselerowego i zekranizowanego Stulecia Winnych powróciła z nową powieścią! Pierwszej wojny światowej nikt się do końca nie spodziewał, mimo iż jej widmo od dłuższego czasu wisiało nad Polską. Rok 1914 przyniósł ogromne zmiany, dla rodziny Terechowiczów. Wojna nie ominęła również dworku w Niebielowie, którego głowa rodziny ruszyła na front pozostawiając żonę i trzy córki; Klarę, Amelkę oraz Różę. Od tego czasu posiadłość podupada, oknami jak wiatr wkrada się bieda, a kobiety muszą zrezygnować z tego co znały dotychczas; pięknych sukien, wytwornych wyjść oraz służby będącej na każde skinienie. Klarze, najstarszej z sióstr nie straszne są jednak zniszczone dłonie i bierze na siebie dodatkowe obowiązki, czy to w kuchni czy w polu, odciążając tym samym wieloletnią gosposię Ludwiżankę. Zdawać by się mogło, że Róża w dalszym ciągu nie zdaje sobie sprawy z nadejścia wojny, a Amelka ku zaskoczeniu wszystkich wyjeżdża do stolicy pomagać w szpitalu wojskowym. Po paru miesiącach wraca do majątku z… mężem. Pierwsze spotkanie z twórczością Ałbeny Grabowskiej zdecydowanie mogę zaliczyć do udanych! "Rzeki płyną jak chcą", to fascynująca saga rodzinna z tłem historycznym. Perypetie zarówno te rodzinne i sercowe sprawiają że kolejne strony przewracałam z autentycznym zainteresowaniem, wielokrotnie czując się jakbym oglądała film. Autorka sprawnie prowadzi nas przez wszystkie wydarzenia historyczne, od walki o niepodległość, po trwającą zarazę, a opisy dworku i atmosfera wytworzona wokół posiadłości sprawiają że niemal słyszymy skrzypienie desek pod stopami i czujemy ciepło słońca na skórze. Trzy siostry tak różne jak tylko różne może być rodzeństwo. Różne perspektywy na życie, różne zdanie na temat zamążpójścia, każda z nich odnajdywała się w nowej sytuacji na swój wyjątkowy sposób. Przybycie do domu Janka pociągnęło za sobą falę kolejnych wydarzeń, które były jak domino - jedno napędzało kolejne. Wraz z każdą przewróconą stroną, Grabowska odkrywa przed nami kolejne karty, rodzinne sekrety i tajemniczego przybysza. Ogromnie spodobały mi się momenty, w których tradycje starszego pokolenia ustępowały nowym, nadchodzącym zmianom. Rodzący się ruch feministyczny, postrzeganie kobiet jako tych równym mężczyzn, jako partnerki z których zdaniem należy się liczyć, a także odchodzenie od konieczności zawierania małżeństwa, ze względu na to że wypada, lub że wiek wskazuje iż już pora. Książka Ałbeny Grabowskiej jest fenomenalna i jedynie zachęca do sięgnięcia po poprzednie pozycje i do oczekiwania na (mam nadzieję) kontynuację. Patrycja D. "Rzeka bowiem nie była rzeką, jedynie korytem, wyschniętym pomnikiem niegdyś rzeki, która postanowiła swoje leże opuścić i przenieść się gdzie indziej, prawie dwadzieścia wiorst dalej. Jak ona to zrobiła, nikt nie wiedział, nie zauważył, albo nie chciał dostrzec. To było dziwne, ponieważ potrzebowała jedynie czterech lat, aby opuścić poprzednie miejsce i uwić sobie nowe gniazdo, może należałoby powiedzieć - znaleźć nowe koryto." Gdybym zasnęła tuż po skończeniu tej książki, niewątpliwie przeniosłabym się w świat sprzed 100 lat opisany przez Panią Ałbenę. Świat odległy, a zarazem tak realistyczny i jakby wciąż ten sam. " Rzeki płyną, jak chcą" jest lekturą wyjątkową, ponieważ, by w pełni ją zrozumieć należałoby przypomnieć sobie twórczość pisarzy, takich jak Żeromski, czy Orzeszkowa. Twórczość pełną symboliki, polskich tradycji, patriotyzmu, ludzkich cech i krytyki. Klara, Róża i Amelka Terechowiczówny to panienki ze dworu w Niebielowie, położonym nad rzeką Bora, zwaną potocznie Rzeczuchą. Przyzwyczajone do dworskiego życia, wygód, pięknych sukni oraz dbania o swą urodę, jak cała Europa musiały zmierzyć się z ogromnymi zmianami, jakie przyniosła ze sobą w 1914 roku wojna, a później śmiertelna zaraza, dążenie do odzyskania przez Polskę niepodległości, czy działania sufrażystek, które przy okazji tych dążeń podjęły walkę o prawa kobiet. Słowami Lwa Tołstoja "Ludzie są jak rzeka: woda jest we wszystkich jednakowa, ale rzeka bywa wąska bystra, szeroka, spokojna, czysta, ciemna, mętna, ciepła. To samo jest z ludźmi." można określić bohaterów tej powieści. Matka na przemian rozpacza i modli się, powtarzając panienkom co wypada, a co nie, mimo że jest wojna. Róża jest trzpiotką, drażniącą swym nieokiełznaniem i fochami. Amelka, szokując wszystkich swą decyzją, podejmuje pracę w szpitalu wojskowym w Warszawie. Jeszcze bardziej wszystkich szokując do rodzinnego dworu wraca z mężem. Jedynie Klara, mimo protestów gosposi Ludwiżanki, urabia się do upadłego, by rodzinny dom nie podupadł całkowicie, aby ojciec po powrocie z frontu miał do czego wracać. Właśnie one dwie, Klara i Ludwiżanka wzbudziły we mnie największą sympatię. Wszyscy bohaterowie, sprawnie wykreowani przez autorkę zmierzali przez życie w określonym kierunku, płynąc swoim nurtem, w granicach swojego koryta, wytyczonym przez pochodzenie, morale, tradycję. Jednak życie, jak rzeka pełne jest niespodzianek, zakrętów i wiraży, więc popełniają błędy, podejmują złe decyzje, krzywdzą innych świadomie bądź nie. Jak Rzeczucha potrzebują czasu, by zmienić swój bieg, swe koryto, tak aby być zrozumianym i ktoś zauważył zmianę. Czy jednak wszystko można tłumaczyć wojną i śmiertelną zarazą panoszącą się w pobliżu? Czy w tym całym szaleństwie, jaki ogarnął świat, uczucia są prawdziwe? Czy naprawdę znamy ludzi, którzy są przy nas od kołyski, i tych, których od chwili poznania obdarowaliśmy serdecznymi uczuciami? Ile musimy w życiu doświadczyć, by pojąć czego od niego i siebie samych oczekujemy? Czy jeśli już to odkryjemy, nie będzie za późno, by popłynąć z nurtem do miejsca naszego przeznaczenia? Ta książka to prawdziwa perełka. Wiem, że wielu z Was kocha wszystkie książki Pani Ałbeny bez żadnych wyjątków. Są tacy, którzy każdą jej kolejną powieść porównują do "Stulecia Winnych", które zachwyciło ogromną liczbę czytelników, a i do grona moich ulubionych książek ever się zalicza. "Rzeki płyną, jak chcą" to nie zupa pomidorowa, nie każdy ją musi lubić, więc znajdą się też tacy, którym do gustu nie przypadnie. Nie będę się zastanawiać z jakiego powodu. To trzeci tytuł autorstwa Pani Ałbeny, który przeczytałam, choć nie ostatni, gdyż na półce czekają inne, ale wiem, że znajdzie się wysoko w moim rankingu, natomiast przez swą klasyczność i symbolikę podbije wiele serc. Weekend minął. Znów za szybko. Czemu czas tak szybko ucieka? Jutro pierwszy dzień wiosny. Mam nadzieję, że przyjdzie jak najszybciej. Z tego powodu mała zmiana mojego wyglądu - ciemniejsze włoski. Sobotę wieczór i niedzielę do spędziłam z Bartusiem. Maluch wszystkiego tak szybko się uczy. :) Jutro znów chce mi się. I jeszcze rehabilitacja ze szkoły. Buziaki Kochani. *** "Życie jest jak rzeka, sam jestem z nią...Z jej prądem czas ucieka, ludzie z mozołem przez nią brną...Nie wiem, co mnie czeka, różne rzeczy mi się śnią...Sam na sam...Jestem z nią..." Słowa przywołane przez Jana Pawła II podczas niezapomnianego spotkania z mieszkańcami rodzinnych Wadowic zapadły nam w pamięci. U progu nowego roku kalendarzowego bywamy skłonni, bardziej niż zwykle, do zadumy nad fenomenem upływu czasu. Ale czy czas istnieje obiektywnie? A może to zaledwie projekcja naszej myśli?Zagadnienie czasu jest przedmiotem refleksji filozofii przyrody. Aż do czasów Kanta nikt nie kwestionował realnego, obiektywnego istnienia czasu. Dopiero filozof z Królewca zaczął głosić, że to zaledwie forma ujmowania wrażeń zewnętrznych. Jednak zegar jest jeden dla wszystkich układów odniesienia, dzięki czemu możemy ustalić, które zdarzenia są wcześniejsze, a które teorii względności Einsteina wiadomo, że nie istnieje czas absolutny, a więc można go mierzyć jedynie w odniesieniu do konkretnego układu odniesienia. Czy istnieje jakiś obiektywny wskaźnik upływu czasu? Czy - jak powiadają niektórzy filozofowie przyrody - o kierunku upływu czasu mówi drugie prawo termodynamiki? Jego twórca, Eddington, mówił o wzroście entropii, czyli ciepła zredukowanego na skutek przemian energetycznych. Na tej podstawie próbowano ustalić kierunek upływu czasu, a więc czas wcześniejszy i późniejszy, w myśl zasady: im więcej entropii, tym jest rachowania dni są kalendarze, oparte na powtarzalnych zjawiskach astronomicznych: solarne - na cyklu zmian pór roku, a także lunuisolarne - odwołujące się do cyklu zmian faz Księżyca. Jednostkami kalendarzowej rachuby czasu są: doba-wyznaczająca obrót Ziemi wokół osi, miesiąc - uwarunkowany obiegiem Księżyca wokół Ziemi oraz rok - związany z obiegiem Ziemi wokół stronach internetowych można znaleźć informacje o szkoleniach w zakresie zarządzania, organizacji i planowania czasu; to tzw. time management. Wynika z nich, że właściwie nie istnieje możliwość zarządzania czasem, a ten, kto miewa kłopoty ze zorganizowaniem swego czasu, powinien sobie uświadomić, że to raczej z nim samym jest coś nie tak, skoro nie osiąga zamierzonych celów. Zamiast podejmować próby kierowania czasem, należałoby więc nauczyć się kierowania sobą. „Należy stać się bardziej władcą siebie niż władcą czasu. Żebrak wydaje miliony na treningi, dzięki którym chce się nauczyć, jak zarządzać czasem, a tymczasem milioner zdobywa wiedzę i umiejętności, w jaki sposób spełnić pragnienie. Nie istnieje bowiem umiejętność zarządzania czasem, bo nikt czasowi nie potrafi rozkazywać" - możemy przeczytać na jednej z takich angielskie: time is money - czas to pieniądz - jest prawdopodobnie przekształceniem powiedzenia Teofrasta (372-287 r. przed Chrystusem), wybitnego myśliciela, jednego z uczniów Arystotelesa: czas to kosztowny wydatek. Ale sparafrazował je również Prymas Tysiąclecia: „Mówią wam czas to pieniądz, a ja wam powiadam: czas to miłość". Przeciw pokusie zabijania czasu Z ks. dr. Adamem Adamskim, filozofem przyrody, rozmawia Michał Gryczyński Czym jest dla człowieka doświadczenie czasu? - Kiedy kończymy jakiś etap życia i zaczynamy nowy, uświadamiamy sobie, że „upływa szybko życie, jak potok płynie czas,..". Na co dzień, chociaż jesteśmy „zanurzeni" w potoku czasu, nie zastanawiamy się, co to jest. W tym dostrzegam podstawowy paradoks związany z przeżywaniem przez nas czasu: to jedno z najbardziej powszechnych, a zarazem tajemniczych i kontrowersyjnych doświadczeń ludzkich. Chyba każdy mógłby powtórzyć za św. Augustynem: „kiedy mnie nie pytasz, co to jest czas, wydaje mi się, że wiem, ale gdy zapytasz, tracę tę pewność". Nie zdołali uzyskać tej pewności nawet najwięksi myśliciele? - To może być dla nas pociechą: starożytni filozofowie greccy próbowali określić, co to jest czas, a fakt, że ich definicje różniły się, świadczy, że nawet ci geniusze intelektu nie potrafili do końca uchwycić istoty czasu i zawsze postrzegali go w kontekście swojego sytemu filozoficznego. Platon uważał, że świat materialny, którego doświadczamy przez zmysły - widzę, dotykam, słyszę, wącham - jest jedynie cieniem prawdziwego .świata, który jest rzeczywistością aczasową, bo tam nie ma czasu. Arystoteles odszedł od dualistycznej wizji świata Platona, koncentrując się tylko na świecie materialnym. Starał się uchwycić istotę czasu. Zauważył, że czas wiąże się z zachodzącymi wokół nas zmianami (ruchem) i stwierdził, że jest to ilość ruchu ze względu na „przed" i „po". Jest więc chwila „przed" i chwila „po", a między nimi zachodzą zmiany (ruch). Jeśli zaszło dużo zmian, tzn. że upłynęło dużo, a gdy niewiele -to mało czasu. Takie rozumienie czasu jest nam dość bliskie. Już Heraklit mawiał panta rei, tzn. wszystko płynie, czyli zmienia się jak woda w rzece. - Gdy nie rejestrujemy żadnych zmian - np. podczas snu - nie potrafimy określić, ile upłynęło czasu. Potrzebujemy uniwersalnej miary czasu, która pozwoliłaby nam żyć z innymi ludźmi, np. po to, aby się umówić i spotkać w określonej chwili, dlatego odwołujemy się do zmian (ruchu), ewidentnych dla wszystkich, czyli następujących po sobie pór dnia czy roku. Podzieliwszy te odcinki czasu na mniejsze jednostki, otrzymaliśmy godziny, minuty, sekundy. Zegary rejestrują te zmiany za nas. Dzięki temu, gdy obudzimy się w nocy, patrzymy na zegar i wiemy, czy już trzeba wstać, czy mamy jeszcze dużo czasu - czyli nastąpi jeszcze dużo zmian w świecie zanim trzeba będzie się w nie włączyć. W czasach nowożytnych interesującą polemikę nad zjawiskiem czasu prowadzili Newton z Leibnizem, a Kant powiązał czas z naszymi możliwościami poznawczymi. A w czasach najnowszych? Czy problem czasu bywa rozważany na gruncie religijnym? - Inspirujące jest ujęcie ks. Twardowskiego, który pisze: „Bóg nie liczy czasu, ale go waży". Czas płynie i niechaj filozofowie zastanawiają się nad jego naturą. Dla nas jednak istotniejsze jest to, że w życiu - obok dni szarych i banalnych - pojawiają się także ważne i ważniejsze. Chodzi o to, aby ich nie przeoczyć i właściwie je wykorzystać. To nawiązanie do greckiego rozróżnienia czasu chronos i kairos. Pierwszy, to czas, który płynie, doświadczenie przemijania, a drugi, to czas łaski, oczyszczenia i niepowtarzalnej szansy. Ktoś to interesująco zilustrował: chronos to czas, gdy idziesz wzdłuż niekończącego się płotu, a kairos to chwila, gdy dostrzegasz dziurę w plocie. Albo to wykorzystasz i przejdziesz na drugą stronę, albo zmarnujesz szansę, która nie wiadomo kiedy się powtórzy. Nie sądzi Ksiądz, że nasza codzienność bywa skażona, nazbyt często, próbą zabijania czasu? - Czas płynie, ale są takie niepowtarzalne chwile, których nie możemy zmarnować, bo czas nie wróci. Dlatego tak ważną rzeczą jest wrażliwość na „znaki czasu". Wierzymy, że świat jest stworzony z sensem i każdy ma jakieś zadanie do wypełnienia, a Bóg - powołując nas do różnych zadań - daje też czas potrzebny do ich realizacji. Dlatego nie możemy zapełniać go byle czym, bo Bożego daru nie wolno niszczyć. Nierozsądne jest też wypełnianie czasu własnymi pomysłami na życie, swoim widzimisię, bo to strata czasu. Na czym więc polega sztuka życia w zgodzie z czasem? - Należy iść czujnie wzdłuż „swojego płotu" i nie przegapić „dziur w płocie", czyli swoich szans na zrealizowanie czegoś dobrego, wartościowego, tego co jest naszym obowiązkiem. Jeśli człowiek nie chce lub nie potrafi odczytać „znaków czasu" i nie akceptuje tego, co teraz daje mu Bóg - traci czas. Brak akceptacji czasu, jako daru Boga „teraz", który mam wykorzystać z sensem, może przejawiać się w życiu wspomnieniami, jakbyśmy oglądali się wstecz, wspominając „dziurę w płocie", którą minęliśmy jakiś czas temu i przez to przeoczyli „dziurę", która jest szansą teraz. Można także nie akceptować swojego „teraz" przez nieustanne wybieganie w nieokreśloną przyszłość, czyli ciągłe zgadywanie, co będzie za jakiś czas. W ten sposób ignorujemy Boga, który jest Panem czasu, a w świecie zaczyna brakować dobra - które było naszym zadaniem - bo je zaniedbaliśmy. To sprawia, że czas staje się trudnym do uniesienia brzemieniem, bo daje poczucie bezsensu. opr. mg/mg Czas ucieka szybko jak rzeka korzystaj z życia bo nie ma na co czekać! Nasze słowa... Słowo... podstawa komunikacji po między ludźmi. Mówione, pisane czasem pokazywane. jest wszędzie. Jedni mówią mało inni dużo. Mówi się szybko, wolno, mądrze i mniej mądrze. Słowa niosą radość i pocieszenie, są lekarstwem.... Potrafią również ranić i krzywdę nieść. Dzisiaj mówi się dużo. Zagadać cisze się chce. Zagadać, za krzyczeć się chce drugiego człowieka, codzienność... Ktoś mówi, ktoś inny słucha. Ktoś milczy, aby mógł kto inny mówić. Ktoś słucha, ale nie słyszy co się mówi Jeszcze ktoś inny mówi co mu ślina na język przyniesie. Bez zastanowienia, byle mówić. Nie myślą co i komu mówią. Na co dzień zasypani jesteśmy słowem. Różnej wagi, o różnym charakterze, w różnorakiej formie: sensacji, zwykłej wiadomości, prośby, skargi itp. Mówi się bardzo wiele. Często nie zdajemy sobie z tego sprawy, często posługujemy się językiem, mową nieumiejętnie. Zdarza się, że szkodzimy w ten sposób innym. Wydaje nam się, że słowo nie ma mocy. Wypowiedziane, na wiatr rzucone, coś co niezapisane po czym nie ma żadnego namacalnego śladu, coś co trudno udowodnić.... Przecież jaką to może mieć moc? No właśnie, lekceważymy je. Niby nic, a jednak. Jednak ma swoją moc - Dotyka głębi człowieka, jego serca... Tego co w człowieku jest najdelikatniejsze. Mówi się dużo. Powierzamy komuś swoje tajemnice, swoje sekrety. Fragmenty swojego, pewne wycinki swojego życia okryte ciszą i dyskrecją. Powierzamy je pod obietnicą milczenia oczekując jej dotrzymania. Tu rodzi się pytanie do Ciebie drogi mój czytelniki. Czy kiedykolwiek powierzając przyjacielowi sekret swojego życia, swojej codzienności, słowo zaopatrzone klamrą milczenia, choć przez chwilę zastanowiłeś się czym obarczasz swojego przyjaciela? Co nakładasz na jego barki? Czy w potrzebie ulżenia sobie, masz wzgląd na swojego przyjaciela, zastanawiasz się czy to co mu powierzysz prosząc go o dyskrecję i milczenie, nie stanie się dla niego ciężarem? Może pytania te wydają się Ci głupie. Trudno. W życiu istnieją takie zakamarki ludzkiej duszy, fragmenty ludzkiej egzystencji i takie jego tajemnice, o których powinieneś wiedzieć tylko Ty. Są historie, o których wiedzieć powinieneś Ty i Bóg. Nikt poza Wami. ... a Ty drogi przyjacielu...?Czujesz się czasem przygnieciony powierzonymi historiami życia? Chwilami masz wrażenie, że wiesz dużo za dużo i chciałbyś wiedzieć mniej? Nic nie możesz zrobić, choć sprawa wymaga reakcji? Czujesz zgorszenie? Chciałbyś coś zrobić, ale nie możesz, związano Ci usta? Bijesz się z myślami?...... doskonale Cię rozumiemPamiętaj, Ty który decydujesz się prosić o milczenie!Kiedy masz zamiar powierzyć drugiej osobie część swojego życia zobowiązując ją do milczenia i dyskrecji. Po stokroć wpierw się zastanów czy powinieneś. Miej na uwadze dobro swojego przyjaciela. Jego zdrowie , stan jego ducha, jego wrażliwość...

czas jak rzeka szybko ucieka