70 lat temu, w niedzielę, 11 lipca ukraińskie bojówki zaatakowały 99 miejscowości, wymordowały mieszkańców. Było to apogeum rzezi wołyńskiej, w której zginęło 60-100 tys. Polaków. W sobotę mija 11 lat od rozpoczęcia śledztwa w sprawie katastrofy tupolewa z 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku, w której zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński. Postępowanie to zostało wszczęte w dniu wypadku przez ówczesną Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Po reformie prokuratury przez rząd PiS śledztwo od Kazdy Polak powinien to wiedziec. Pamietacie jak w 2004 Juszczenke otruto dioksynami. Za tym stal rzad prorosyjski Janukowicza badz sami rosjanie. A Lech Kaczynski byl bardzo niewygodny, wspieral Filozofia katastrof po dwóch najbardziej niszczycielskich trzęsieniach ziemi w historii myśli europejskiej. W Lizbonie, stolicy imperium portugalskiego, 1 listopada 1755 r., w dzień Wszystkich Świętych, doszło do katastrofy trzęsienia ziemi, która wstrząsnęła całą ówczesną Europą i zmusiła europejską myśl do zatrzymania się i zareagowania, w której ponad 100 tysiące Svarog, bóg nieba w mitologii słowiańskiej. Bóg Swarog, lata 90. Artysta: Korolkow, Wiktor Anatolijewicz (1958-2006). Zaktualizowano 27 listopada 2019 r. W przedchrześcijańskiej mitologii słowiańskiej Svarog był bogiem stwórcą, który rządził niebem i był ojcem bogów ognia i słońca, zanim przeszedł w lenistwo i przekazał Niniejszy artykuł omawia identyfikację katastrofy polskiego Tu-154 w Smoleńsku w 2010 roku. Para prezydencka |. Trumna z ciałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj przed odlotem do Polski (11 kwietnia 2010) Lech Kaczyński |. W dniu 10 kwietnia o godz. 15:48 czasu polskiego (godz. 17:48 czasu moskiewskiego) rosyjska O godz. 8 odbędzie się msza święta w kościele seminaryjnym w Warszawie, po której złożone zostaną wieńce pod pomnikami prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz pomnikiem Ofiar Katastrofy Smoleńskiej na Placu Piłsudskiego w Warszawie. Następnie uczestnicy obchodów odwiedzą groby i złożą kwiaty m.in. pod pomnikiem ofiar katastrofy 98ip. Kolejna analiza milkną echa po katastrofie samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem. Internauci prześcigają się w snuciu domysłów. Największym zainteresowaniem cieszą się fora dyskusyjne o teoriach pojawiła się informacja, jakoby mężczyzna, który nagrał amatorską kamerą filmik, nie artykuł przeczytasz tutaj: Autor amatorskiego filmu spod Smoleńska nie żyje? Kolejne teorie spiskowe (wideo)Wszystkie teorie spiskowe nie są w żaden sposób zweryfikowane. Jednak coraz więcej internautów próbuje udowodnić swoją rację. Przedstawiamy kolejną analizę wydarzeń. Tym razem stworzoną przez użytkownika o nicku przeczytasz Teorie spiskowe (wideo, zdjęcia) „Jeżeli tego nie zrobimy, to oni przyjdą, położą się w naszej pościeli i będą jeść z naszych garnków" – taka trafna, prosta definicja patriotyzmu bardzo mi się podoba. Usłyszał ją od ukraińskich ochotników dziennikarz Wojciech Mucha w odpowiedzi na pytanie, dlaczego jadą na wojnę. I nam nigdy nie dość powtarzać, że obrona Ojczyzny jest niczym innym jak obroną samego siebie. U nas wszelako, adeptce parcia na szkło, której popisy wydają mi się zawsze tą samą parodią kreacji Giulietty Masiny w roli cyrkowego klauna, udało się wypromować osobliwy protest song na temat patriotyzmu. Zaczyna się on od słów: Gdyby była wojna byłabym spokojna nareszcie spokojna „wreście" byłabym... - i biegnie dalej w tym guście z kulminacją wypięcia się na Polskę, której patologiczną manią, jak wynika z utworu, jest jakoby żądanie krwi od autorki. Żeby było śmieszniej, wykonawczyni na oko dojrzałej płci żeńskiej, „daje" głosikiem o tembrze wkurzonego, małoletniego chłopaczka. Na marginesie, forma „wreście" jest moją transkrypcją oryginalnej dykcji zdeterminowanej śpiewaczki. Słyszeć ją winien w ostateczności znany tatuś. Zawczasu. Nieszczęsna jest także ojczyzna, która ma takie córy. Niegdyś Polki słynęły z urody ciała, patriotycznej, szlachetnej duszy i rozumu. Cytowana wyżej adeptka urabia słuchaczy mocą swej groteskowej sztuki na bezwolne, bezradne ofiary wojny. Ma to niebagatelny sens dla zainteresowanych naszą bezbronnością. Mądrego nie pocieszy fakt, że ofiarą tej bezbronności może stać się także ten, komu się zdaje, że bezwzględnie da się uniknąć wojennego losu narodu ogłaszając swoje patriotyczne pas. „Pożyteczni idioci" niezmiennie jednak bywają potrzebni. Promowanie ich w tzw. sztuce jest skuteczniejsze i dużo tańsze niż czołgi. Szeroki świat wie to bardzo dobrze. Niekiedy potrzeba tylko trochę czasu, by tajemnica jakiejś zdumiewającej sławy stanęła w całej jaskrawości. Jeszcze niedawno nie dowierzałam samej sobie, ponieważ artystka Netrebko zwyczajnie nigdy mnie nie zachwyciła, mimo że nie ma dziś drugiej, równie oszałamiającej kariery słowiańskiej śpiewaczki. Datek solistki w kwocie miliona rubli na rzecz sztuki operowej najnowszych republik Ługańskiej i Donieckiej na tle demonstracyjnych karesów z ich parlamentarzystami rzuca jednak snop światła na bieg rzeczy. „Niemcy nie wyślą śmiercionośnej broni Ukrainie" – zapewniła dopiero co swego przyjaciela na dobre i złe Frau Aniela. Ma to pewnie znaczyć, że Ukraińcy nierozważnie postępują ze śmiercionośną bronią, zamiast witać przyjezdne tanki pojednawczymi czastuszkami przy dźwiękach harmoszki. Niemiecka chata z kraja. Droga z Ukrainy do Niemiec prowadzi jeszcze przez Polskę, a wojska polskie także najzacieklej nastawiają się na obronę przed wschodnim agresorem granic niemieckich. Niezwłocznie przyklasnął Frau Anieli Dariusz Joński – rzecznik prasowy SLD, wyrosły już w młodości, niczym szczep radzieckiego badacza Miczurina, na tym samym pniu lewicowości, co Frau Kanzlerin w wiośnie swoich enerdowskich lat: „Domaganie się dostaw uzbrojenia dla Ukrainy, to dolewanie benzyny do ognia. Kosztem jakby relacji polsko – rosyjskiej" – wystawił Joński eseldowską kawę na ławę. „Kosztem jakby polskiej racji stanu." – przypieczętował banialuką. Pewnie mu mało korytarza królewieckiego, a istnienie państwa ukraińskiego nie jest dla niego polskim handicapem i łaską boską. Szanując stylistykę, bądź co bądź, rzecznika, pozostańmy z nadzieją, że tylko „jakby". Nawet Joński może nie zdążyć czmychnąć stąd na czas. Właśnie dzięki oportunizmowi świat miał w nosie raporty rotmistrza Witolda Pileckiego, który planował zorganizować wyzwolenie Auschwitz. Z tego samego powodu świat i dziś nie chce słyszeć o tym największym, polskim bohaterze XX wieku, a i na .naszym zapleczu wspierają go wciąż kohorty miejscowych zauszników. Identycznie Europa miała w nosie, męczoną bolszewickim terrorem, otoczoną zbrojnym kordonem w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku, głodzoną na śmierć Ukrainę. Nie inaczej jak Polskę zaatakowaną w roku 1920. Podczas napadu bolszewików nie opuścili nas wówczas w biedzie jedynie nuncjusz papieski - późniejszy papież Pius XI oraz przedstawiciel dyplomatyczny Turcji. To był ekstrakt europejskości, gdy w roku 1938 Chamberlain obwieścił radośnie rodakom po powrocie z Monachium kłamliwy, hańbiący slogan: „Przywiozłem wam pokój!" Właśnie bowiem podpisał przyjacielski układ z Hitlerem, sprzedając Czechosłowację. Jak gdyby wczoraj, przy niezmąconym spokoju globalnej wioski, Czerwoni Khmerzy wymordowali pół narodu Kambodży w imię komunizmu nabytego na lewackich, francuskich uczelniach. Całe lata zachowujemy obojętność wobec konania milionów z głodu, na skutek komunistycznego obłędu w Korei. Cyniczni, perfidni sprzymierzeńcy zbójów świata, szczególnie zaś narybek lewactwa, pasjami lubią za to zadawać przy takich okazjach wiekopomne pytanie: „A gdzie jest Bóg?" Autopromocja Specjalna oferta letnia Pełen dostęp do treści "Rzeczpospolitej" za 5,90 zł/miesiąc KUP TERAZ Nie ma i teraz zapalonych chętnych do zadeklarowania Polsce poważnej pomocy w razie powtórki obustronnego napadu z roku 1939. Niestety, już zanosi się na bliski horror. Nasi paradni specjaliści od bezpieczeństwa gotowi są, pod pretekstem kabaretowej „szpicy", w swojej rozpaczliwej niekompetencji zwabić na polską ziemię uzbrojonych w niewątpliwie śmiercionośną broń Niemców, którzy tym razem odnoszą się do tej bohaterskiej, wojskowej misji przedziwnie wspaniałomyślnie. Mogliby zrewanżować się Ukraińcom w Donbasie za dawne, przyjacielskie przysługi, lub bez zbędnego patosu wspomóc Lwów. Szok i niedowierzanie, bo Krzyżaków też ściągnęliśmy sobie ku obronie, a konsekwencje tej łaski cierpimy do dzisiaj. Niemcy lubią fałszować literę układów. Czuję, że tym razem mogą opękać sprawę nawet bez Ribbentropa. Wojna podchodzi coraz bliżej pod polskie drzwi. Obok nas, bliziutko, za progiem, w odległości niedużo większej niż dzień jazdy autem, z braku oręża i żywności od długiego czasu giną Ukraińcy w obronnej wojnie. Na miejscu jedynie katoliccy i grekokatoliccy księża oraz zakony heroicznie pomagają przetrwać tysiącom kobiet i dzieci zbiegłych z terenów walki. Tragedii Ukrainy przyglądamy się beztrosko, głupio polegając na oportunistycznej, egoistycznej, fałszywej i chciwej Europie. Dlatego, jeżeli kiedyś cudem ujdziesz z pożogi wznieconej oto na twoich oczach, miej odrobinę godności. Wtedy przynajmniej nie pytaj, gdzie, kiedy ginął twój świat, był Bóg. Home Książki Religia Ciemne strony życia. Gdzie był wtedy Bóg? Własna choroba nowotworowa stała się dla autoki punktem wyjścia do rozważań nad kwestią choroby i cierpienia, bólu i śmierci. Przede wszystkim stara się tutaj odpowiedzieć na pytanie, jak nie ulegać pokusie zwątpienia w Boga w obliczu nieszczęścia. Jak to uczynić? Autorka nie udziela prostych odpowiedzi. Wie jednak, że pomoc przychodzi od Pana, „który nas chroni” i u kresu życia pozwala doświadczyć przebudzenia. Jest to książka w pełni autentyczna i głęboko poruszająca. Autorka wydaje się nie mieć cienia wątpliwości, że Bóg ma wobec niej plan, którego ona wprawdzie nie rozumie, ale w pełni się mu podporządkuje. Rozważania o cierpieniu i śmierci uzupełniają urocze proste bajki, w których dobre zakończenie jest oczywiste, a treść służy ilustracji starej prawdy, że miłość między ludźmi bywa silniejsza od śmierci. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Podobne książki Oceny Średnia ocen 0,0 / 10 0 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści W obliczu tragedii zawsze mówi się o tych znanych, największych ludziach. O malutkich się zapomina. Justyna była właśnie tą małą i zasługuje, aby o niej pamiętano - mówi Zdzisław Moniuszko, tato sobotę o godz. 8. 56 prezydencki samolot rozbił się w pobliżu lotniska w Smoleńsku. Na pokładzie było 96 osób. Wszyscy zginęli. Wśród nich była Justyna Moniuszko, stewardessa z Białegostoku, która w lipcu skończyłaby 25 Pierwszy komunikat o katastrofie usłyszeliśmy w radiu zaraz po godz. 9 - mówi Grażyna Potrykus, ciocia Justyny. - Już tedy przypuszczaliśmy, że Justyna leciała tym samolotem. Natychmiast zadzwoniliśmy na jej komórkę. Nie odpowiadała. Była poza zasięgiem. Gdy nie mogli się z nią skontaktować, zaczęli dzwonić do 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, w którym pracowała. Tuż po godz. 10 poznali prawdę. Przylecieli złożyć kondolencje- Zadzwonili z kancelarii prezydenta, że wysłali delegację - mówi Grażyna Potrykus. - Do Białegostoku przyleciał śmigłowcem ppłk Marek Miłosz z 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Latał z Justyną i chciał osobiście złożyć nam to zrobić jedynie ojcu dziewczyny. Jej mama dowiedziała się telefonicznie. Właśnie wraca z Belgii. Brat jest w Holandii. Robi badania do doktoratu. Wróci w poniedziałek. Mimo olbrzymiej tragedii jaka spotkała rodzinę, Zdzisław Moniuszko nie chce pozwolić, aby zapomniano o jego córce. Przez łzy pokazuje zdjęcia Justyny Moniuszko, która od najmłodszych lat była zafascynowana ze spadochronem- Od dzieciaka skakała na spadochronach - wspomina pan Zdzisław. - Zawsze była pełna energii. Latanie sprawiało jej dużo radości. Przez wiele lat była aktywnym członkiem sekcji spadochronowej Aeroklubu Białostockiego. W tym czasie wykonała ponad 250 skoków. Po szkole średniej wyjechała na studia do Radomia. Zdobyła uprawnienia pilota szybowcowego. Po roku rozpoczęła studia na Wydziale Mechanicznym, Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej. - W tym roku miała bronić pracę magisterską - mówi Grażyna Potrykus. - Była jedną z najładniejszych studentek. Zdobyła nawet tytuł lata temu Justyna Moniuszko została stewardessą w pasażerskich liniach LOT. Po roku zaproponowano jej pracę w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa prezydentem latała od 2 lat- Z prezydentem latała od dwóch lat - mówi jej tato. - A że była panienką, to często zastępowała koleżanki z załogi, które musiały zostać w domu z Była zadowolona z tej pracy - dodaje jej ciocia. - Uwielbiała latać, cieszyła się, że może zwiedzić świat. Towarzyszyła najważniejszym osobom w państwie podczas wielu podróży. Była w Afganistanie. Trasę do Smoleńska znała na przed katastrofą była w Smoleńsku- Dzień przed katastrofą też była w Smoleńsku, tym samym samolotem - mówi Zdzisław Moniuszko. - A jeszcze wcześniej latała z rodzina boi się, że pamięć o Justynie może zaginąć, tak się nie stanie. Dziesiątki jej przyjaciół i znajomych wspominają ją na forach internetowych i składają kondolencje rodzinie. Jej zdjęcie ustawiono w Pałacyku Gościnnym obok fotografii ostatniego prezydent RP na Uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego, marszałka Krzysztofa Putry i prawosławnego arcybiskupa hajnowskiego Mirona Chodakowskiego. Pod jej zdjęciem przy pomniku generała Józefa Piłsudskiego płoną ją pamiętamPamiętam ją z dzieciństwa. Szczególnie szczery uśmiech, który potrafił rozproszyć najczarniejsze chmury. Biła od niej energia, dzięki której zjednywała sobie ludzi. Wakacyjne wygłupy, wielogodzinne rozmowy na hamaku. Tego nigdy nie ofertyMateriały promocyjne partnera „I gdzie był ten wasz Bóg”? To pierwsze pytanie, jakie pojawia się w necie pod kolejnym newsem o wojnach i historycznych zawirowaniach. No, gdzie On był? Rosja kipi, przygotowując leninowską rewolucję 1917 roku. Niebawem krew poleje się strumieniami. Wokół wybuchają bomby I wojny światowej. Na krańcu Europy troje pastuszków otrzymuje przesłanie mające przesądzić o losach świata. Maryja mówi, że nadejdzie jeszcze straszliwsza wojna, a Rosja zaleje świat swymi błędnymi naukami. Kto uwierzy niepiśmiennym pastuchom? Rwanda. Nastolatki z Kibeho twierdzą, że widziały samą Matkę Jezusa. Powtarzają jej przesłanie: „Przyszłam przygotować drogę Mojemu Synowi, ale wy tego nie chcecie zrozumieć. Czas, który wam pozostał, jest już krótki”. O tych słowach ludzie przypominają sobie dopiero po straszliwej rzezi. Wracają do słów objawień, kupują książki, kserują orędzia… Medjugorie. O ukrytej w górach Hercegowiny, zabitej dechami wiosce nie usłyszałby nikt. Gdyby nie jedno wydarzenie. 24 czerwca 1981 roku kilkoro dzieci ujrzało na wzgórzu Podbrdo postać kobiety. To nie przypadek, że Gospa (po chorwacku Pani) przedstawiła im się: „Kralica Mira”. (Królowa Pokoju). Ludzie przypomnieli sobie ten zwrot, gdy dokładnie w dziesiątą rocznicę objawień (przypadek???) Słowenia ogłosiła niepodległość, co dało początek krwawej wojnie na Bałkanach. Chorwacja wystąpiła z federacji Jugosławii, a armia serbska zaatakowała Słowenię. Cały świat osłupiał czytając o Bośni, masakrze ośmiuset w Srebrenicy, oblężeniu Sarajewa, tysiącach gwałtów… O Medjugorie zrobiło się głośno. Byłem dwukrotnie w wiosce Hercegowiny. Sporo widziałem. To kamienista ziemia, po której łaska płynie strumieniami. Nie potrafię bez wzruszenia wspominać tego, co przeżyłem na Podrbrdo, wielogodzinnych adoracjach, kamiennym Kriżevacu. Mam prawo nazwać te chwile przedsionkiem raju. Wielu moich znajomych doświadczyło tam działania żywego Boga. Wrócili do Kościoła, sakramentów. W samym maju w kościele św. Jakuba rozdano komunii, a Msze sprawowało 4140 celebransów (133 dziennie!). Nie wybiegam przed szereg. Uznam w 100% to, co o objawieniach orzeknie Kościół… W kolejną rocznicę objawień jedna kwestia nie daje mi jednak spokoju. Wraca jak bumerang. Zazwyczaj, gdy czytamy o wojnach i historycznych zawirowaniach pierwsze pytanie, jakie pojawia się w necie brzmi: „I gdzie był Bóg?”. A przecież w czasie wspomnianych objawień Maryja przestrzegała przed tym, co nieuchronnie ma nastąpić. Dlaczego niewielu Jej uwierzyło? – Taką mamy naturę. Jesteśmy niedowiarkami – wyjaśnia o. Stanisław Urbaniak z Rwandy – Nie wierzymy, bo nie chcemy. Trudno nam jest przyjąć miłość Boga, który wysyła swą matkę, by ostrzegła ludzi przed kataklizmem. O objawieniach w Kibeho przypomnieliśmy sobie dopiero gdy popłynęła krew. Czy nigdy nie pytałem: Gdzie był Pan Bóg? – Nie. Ja pytam: gdzie był człowiek, gdy Pan Bóg przemawiał. „Może posłuchają i zawróci każdy ze swej złej drogi, wtenczas Ja powstrzymam nieszczęście?” – woła przez Jeremiasza Bóg. Odpowiada mu ryk techno, disco polo i koko euro spoko. I pusty śmiech. „W mieście – wołał w midraszu biblijny Lot – gra muzyka i jest świąteczny nastrój, a Ty nam mówisz o zniszczeniu?”

gdzie byl bog w smolensku